fbpx
Przejdź do treści

PODCAST: DietLog #8 – Naturalne znaczy lepsze. O błędach naturalistycznych w żywieniu

Ósmy odcinek dietetycznego podcastu. Dzisiaj poruszam temat błędów naturalistycznych, czyli argumentu do natury, bardzo szeroko używanego, błędnego według mnie argumentu, w celu pokazania wyższości żywności „naturalnej” „ekologicznej” nad konwencjonalną. Chyba nie ma na tej planecie osoby, która nie słyszałaby sformułowania „ten produkt jest naturalny” w rozumieniu lepszego, zdrowego, dobrego dla nas produktu. Jesteśmy zasypywani różnymi produktami naturalnymi, przyprawy naturalne, zioła naturalne, kosmetyki naturalne, a szczególnie żywność naturalna. Problem w tym, że to wszystko może być nie tylko chwytem marketingowym, ale rzeczą, która faktycznie może nas zgubić. Czy naturalna żywność bez oprysków i nawozów jest możliwa do uzyskania? Czy GMO to produkt naturalny? Tego dowiecie się z tego podcastu.

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Twitterze.

Zasubskrybuj mój kanał na Youtube tutaj.

Informacje o poradni dietetycznej znajdziesz w zakładce współpraca masz pytania związane z dietą, podcastem lub blogiem? Napisz do mnie kontakt@kamilpaprotny.pl

Naturalne znaczy lepsze. O błędach naturalistycznych w żywieniu – Zobacz transkrypcję:

Chyba nie ma na tej planecie osoby, która nie słyszałaby sformułowania „ten produkt jest naturalny” w rozumieniu lepszego, zdrowego, dobrego dla nas produktu. Jesteśmy zasypywani różnymi produktami naturalnymi, przyprawy naturalne, zioła naturalne, a szczególnie żywność ekologiczna i naturalna. Problem w tym, że to wszystko może być nie tylko chwytem marketingowym, ale rzeczą, która faktycznie może nas zgubić.

Żywność naturalna i syntetyczna

W opozycji do żywności naturalnej jest ta syntetyczna, a pierwszym pytaniem, które należy zadać jest, czy istnieje taka żywność? Oczywiście istnieje, wynika to z samej specyfiki słowa, czyli produkty wytworzone, niewystępujące w naturze. Dzięki takim zabiegom możemy wytworzyć produkt trwalszy, o innym kolorze, smaku czy zapachu. Są to produkty często nazywane „chemią”, chociaż samo to określenie jest mylące i nietrafione, ponieważ produktem określanym jako chemia może być zarówno produkt naturalny oraz syntetyczny. Przykładem może być kwas askorbinowy, czyli produkt naturalnie występujący w warzywach i owocach, popularne E300 na opakowaniu. Drugim przykładem chemii jest glutaminian sodu, który jest substancją syntetyczną. Oczywiście kwas glutaminowy występuje naturalnie, dopiero jego sole uważane są za produkt syntetyczny. Chemią w rzeczywistości jest wszystko co spożywamy, co nas otacza.

Tak naprawdę na każdy produkt możemy patrzeć pod kątem naturalnym jako dobrym i wydawać by się mogło, chemicznym, niekorzystnym dla naszego zdrowia. Kiedy opisujemy składy produktów, w zależności także od tego jak szczegółowo to robimy, możemy powiedzieć, że dany produkt jest „naturalny”, np. jabłko zawiera w sobie węglowodany, w tym jakieś cukry proste, błonnik, ewentualnie możemy powiedzieć także o woskach, które też w to się zaliczają (chociaż wosk dla niektórych już brzmi gorzej, ponieważ wiąże się to z woskowaniem jabłek żeby były ładniejsze w sklepie). Możemy jednak opisać jabłko inaczej. Monotlenek diwodoru, oleje roślinne, E160a, E306, E101, nikotynamid, kwas pentotenowy, E570 itd. Itd. I to już brzmi jak produkt chemiczny, nienaturalny, rzec można, sama chemia.

Większość teraz powie, że chodzi także o opryski, nawozy, to jest ta chemia, nienaturalna, syntetyczna. Obornik był naturalny, a więc dla naszego zdrowia przy okazji mniej szkodliwy, a i oprysków nie było. Tak to prawda, nie było oprysków jakie znamy teraz, jednak odsetek zniszczonych przez różnego rodzaju grzyby lub inne zarazy plonów także był wyższy. Wraz z rozwojem pleśni i grzybów dochodzi do wzrostu stężenia mykotoksyn, czyli toksyn, które wytwarzane są przez grzyby. Te produkty, toksyczne, także są naturalne, a przy okazji śmiertelnie niebezpieczne, a więc tutaj stoimy w miejscu wyboru, „nienaturalny” oprysk, czy naturalna toksyna.

Nawozy

Naturalne nawozy to nic innego jak substancje chemiczne, które występują za pośrednictwem trawienia, fermentacji i czasu. W zależności od użytego środka, czy to gnojowica, obornik czy gnojówka (tak to różnego rodzaju nawozy) dodajemy rożnego rodzaju składniki w zmiennych proporcjach. To oznacza, że zawartość składników mineralnych jak fosfor, potas czy inne mikroelementy nie jest stała, a zmienia się także w czasie oraz jest zależna od diety i gatunku zwierząt. To nie zawsze może dać oczekiwane rezultaty (co nie oznacza, że są one złe).

Nawozy mineralne, tzw sztuczne, dają określony rezultat, w krótkim czasie, ponieważ ilość mikroelementu jest dokładniejsza, jednak obydwa oparte są o to samo, o dane pierwiastki potrzebne roślinom do wzrostu, aby gleba, która jest w nie uboga została wzbogacona. W tym przypadku sztuczne nawozy, określane jako „chemia” mogą być lepsza niż „naturalny” produkt. Trzeba jednak powiedzieć szczerze, żaden z tych dodatków nie jest tak naprawdę naturalny z samej definicji, ponieważ w naturze nie występuje w takiej skali i nie jest używany w takich celach.

Opryski

Opryski jednak to trochę inna bajka, gorsza z punktu widzenia konsumenta. Sądzimy, że produkty niepryskane są lepsze od tych, które mają takie dodatki. Część twierdzi także, że jeśli już używać pestycydy, to tych naturalnych. Z definicji pestycyd ma zwalczać jakieś organizmy, które mogą zaszkodzić plonom oraz nam samym. Różnego rodzaju fungicyty, herbicydy to swojego rodzaju specyficzne trucizny dla danych organizmów. To oznacza, że jako produkty bójcze nieważne czy są pochodzenia naturalnego czy syntetycznego, ich dawka jest ważna, ponieważ i jedna trucizna i druga może być dla nas w jakiś sposób niekorzystna. Przy okazji, pestycydy nieważne czy eko czy nie przechodzą przez te same normy unijne co do szkodliwości.

Wielu także myśli, że produkty eco, bio, organiczne pozbawione są oprysków. Nie jest to prawda. Także i te organiczne produkty oprysku wymagają, ponieważ wydajność takich plonów byłaby koszmarna, gorsza niż jest teraz, a ta i tak jest niższa niż produktów konwencjonalnych o ok 20%.

Na przestrzeni lat najbardziej oberwało się glifosatowi jako produktowi potencjalnie rakotwórczemu, który w rzeczywistości jest dość bezpiecznym produktem. Nikt jednak nie czepia się siarczanu miedzi, który nie dość, że syntetyczny, jest używany przez rolnictwo ekologiczne, a przy okazji jest szkodliwy dla środowiska, kiedy jest źle używany. Tutaj zaczyna się nam zacierać granica między tym co naturalne a syntetyczne, przynajmniej dla producentów, a my dalej kłócimy się, czy żywność eko, sprzedawana w plastiku jest lepsza od zwykłej.

Można pomyśleć, to hodujmy w ogródkach, tak jak kiedyś. Jednak jest kilka rzeczy, które trzeba wyjaśnić. Po pierwsze, tak nie wyżywimy wszystkich ludzi na świecie. Po drugie produkty, których nie wyhodujemy u siebie będą niesamowicie drogie, a nasza dieta uboga. Po trzecie, żywność wyhodowana nawet bez oprysków, na naturalnych nawozach także jest zanieczyszczona, ponieważ gleba i woda gruntowa zanieczyszczona jest metalami ciężkimi. Ostatnio widziałem także plantację bio eko w środku miasta, zaraz obok jeżdżących samochodów… Bardzo zdrowe jedzenie…

A jak przyjdzie zaraza? Nic z plonów nie zostanie, co będziemy jedli? Zostanie nam naturalna śmierć głodowa? To jednak naturalne opryski? Także są toksyczne dla gatunków, które mieszkają w uprawach, a nie koniecznie je niszczą, ot pszczoły. A inne opryski? To przecież sama chemia…

Chciałoby się powiedzieć więc, że ogółem wszystkie opryski są złe, nie ważne czy naturalne czy też sztuczne. Ja bym odpowiedział, że to też zależy od dawki i częstotliwości, ale coś w tym jest. Czyli jeśli chcemy mniej oprysków, mniej nawozów to musimy mieć produkty, które będą super odporne na warunki środowiska, mogą wyrosnąć na słabej glebie, oraz odporne są na pasożyty. Na szczęście mamy taką żywność! Tylko że… jest to żywność GMO.

Żywność genetycznie modyfikowana

I teraz dochodzimy do najgorszego, czystej chemii i zła, żywność modyfikowana genetyczne. Kiedyś i mnie kojarzyła się raczej z mutantami, produktami, które przez zmiany genetyczne mogą wpływać na nas samych w sposób niekorzystny. Wynikało to głównie ze strachu przed związkami wytwarzanymi przez dane rośliny, które w „normalnych” produktach, takich niemodyfikowanych, nie istnieją. Jednak okazuje się, jak się później dowiedziałem, że te toksyny nie są dla ludzi niebezpieczne, a wręcz mogą być pomocne, ponieważ chronią roślinę przed szkodnikami, nas przed toksynami wytwarzanymi chociażby przez pleśnie, a rolnicy nie muszą stosować tyle oprysków.

Co ciekawe, całkowicie zmieniłem swoje myślenie w momencie, w którym dowiedziałem się, że modyfikacja genetyczna to nie tylko dodawanie genów przez nas w laboratorium. Każde wybranie lepszego plonu, następnie krzyżowanie go, to także ingerencja w genom rośliny i swoiste tworzenie GMO. Co więcej, pies także jest istotą GMO, zmodyfikowanym przez ludzi innym gatunkiem. Arbuzy, melony, ogórki, także wyglądały by inaczej gdyby nie modyfikacje genetyczne bardziej lub mniej zaplanowane. Ba, kapusta, brokuły, kalafior, jarmuż, brukselka, kalarepa, to wszystko to dawna jedna roślina, kapusta warzywna, która została zmieniona przez człowieka, aby stworzyć tyle rodzajów warzyw. A całkowicie zmieniłem o GMO zdanie, po napisaniu pracy dyplomowej na temat modyfikacji genetycznych, do czego nakłoniła mnie książka „W królestwie Monszatana” Marcina Rotkiewicza.

Czym jest naturalność

Tutaj dochodzimy do sedna sprawy, czyli granicy naturalności. Dla każdego jest ona w innym miejscu, ale jeśli dla kogoś brokuł jest naturalnym warzywem, a złoty ryż czy pszenica odporna na działanie glifosatu czy kukurydza wytwarzająca białko przeciwko szkodnikom, które odpowiedzialne są za niesamowite zniszczenia plonów już nienaturalnym mutantem, musi się zastanowić czy jego wyobrażenia nie są rodem z baśni krainy mchu i paproci.

Naturalna w pierwotnym tego słowa znaczeniu nie jest aktualna żywność, nie są zwierzęta domowe, które nas otaczają. Naturalna nie jest medycyna, ponieważ właśnie tej naturalności się sprzeciwia. Naturalni nie jesteśmy nawet my sami, ponieważ zostaliśmy w jakiś sposób zmodyfikowani genetycznie, a około 8% naszego genomu pochodzi od wirusów. Wszystko dzięki, co śmieszne, naturalnemu zjawisku o nazwie horyzontalny transfer genów.

Żeby było ciekawiej, jeden z procesów, który wykorzystujemy do modyfikacji genetycznych organizmów także jest naturalny. CRISPR Cas 9, to mechanizm podpatrzony od bakterii.

To co my, konsumenci obserwujemy, o co się nawet czasami kłócimy, naturalność, to wytwór marketingowców. To coś, co stworzono, aby produkt wyglądał lepiej, zdrowiej, a my moglibyśmy go kupić. Boimy się chemii w żywności, gdzie bardziej powinniśmy się bać jej braku, ponieważ bez niej często znajdziemy w produktach dużo gorsze rzeczy, naturalne, jak aflatoksyny, które wytwarzane są przez pleśnie czy same bakterie.

Kończąc

Co więc jest naturalne, albo nienaturalne? Gdzie leży granica? A może wszystko już jest nienaturalne? A naturalnym dla ludzi jest zmienianie genomów roślin i zwierząt, rozmawianie przez telefony, stosowanie oprysków i inżynieria, a wszystko co nas otacza jest naturalne? Z racji tego, że nie mamy jednej definicji naturalności, a każdy definiuje ją sam, zostawiam was z tymi pytaniami, a swoją definicję możecie wpisać w komentarzu.

Więcej na temat hemochromatozy już niedługo.

Jeśli potrzebujesz pomocy w walce z insulinoopornością lub cukrzycą, zapraszam do kontaktu.

Źródła
  1. M. Rotkiewicz: W krainie Monszatana. Czarne, 2017
  2. D. Parol: chędożyć naturalność. 2018 [Protokół dostępu 2021: https://www.damianparol.com/chedozyc-naturalnosc/]
  3. Ł. Sakowski: Czy żywność ekologiczna (organiczna, bio) jest zdrowsza i lepsza dla środowiska? [Protokół dostępu 2021: https://www.totylkoteoria.pl/rolnictwo-ekologiczne-zywnosc-ekologiczna-bio/]
  4. A. Flew: How to Think Straight: An Introduction to Critical Reasoning, wyd. 2nd ed, Amherst, N.Y.: Prometheus Books, 1998,